23 sty 2011

Na lektora

Gdy lektor groźby swoje
spełniać zacznie i przyjdą znoje,
trudy i narzekania,
oraz jego zbędne utyskiwania,
kiedy zacznie czepiać się, cwany
i z uczniów robić bałwany,
kiedy trójki i inne angielskie odgłosy
przyprawią cię o zjeżone włosy,
kiedy mina jego uśmiechnięta
w srogą zmieni się jak głowa ścięta,
kiedy długopis, miast na stole,
wyląduje w twoim oczodole,
wtedy to zaśpiewać zostanie ci pieśń znaną,
tak głęboko w twej głowie zasianą,
by lektorze serce zmiękło i zapłakał,
na twe zawołanie jak żaba zagdakał,
uśmiechnął się pełną miarą
i otoczył się niebiańską dla ciebie parą:

"Na miły Bóg, życie nie po to tylko jest, by brać
Życie nie po to, by bezczynnie trwać
I aby żyć siebie samego trzeba dać"

I tak oto lektor się oswoi,
już nigdy cię uczniu nie zgnoi,
pomocną dłoń ku tobie wyciągnie,
od srogości się powściągnie
i lekcja miła będzie i znośna,
jak w Arabii - wiedzonośna!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz