26 mar 2012

Druga jaskinia Platona


Mężczyzna, marnie ubrany, zabłocone buty, dwudniowy zarost, zatrzymał się w zadumie. Wcale tego nie chciał. Wiedział, że nie wniesie to nic szczególnego do całości, ale myślał, że słusznie postępuje – rzecz wykonana, wykonana rzecz. Zastanawiał się już nad tym wiele razy, a każda refleksja zbliżała go do tego miejsca, do tego tu i teraz, jego ostatniego tu i teraz.
Szukał drogi naprzód, ale nie było drogi naprzód, tylko w dół. Jak mogło do tego dojść? Wspomnienia przyszły nieproszone. Niecałe sześć miesięcy temu zobaczył pierwsze oznaki. Nikt nie mógł przewidzieć straszliwego przyspieszenia tego procesu. Nie powinno się to było dziać tak szybko.

10 mar 2012

Nawrócenie Maleńkiej

Kot i ja jesteśmy jak przeplatające się robaczki jin i jang - to jest właśnie Tao - i nie umyka mi fakt, że każdy kot, po hiszpańsku gato, zawiera w swej nazwie trzy litery z Tao, przy czym g jest jakby dziurką, jaką pozostawiają w ponczach indiańskie kobiety, ażeby dusza ich nie stała się więźniem tkaniny.
Julio Cortazar "Ostatnia runda (Nawrócenie Teodora W. Adorno)"

Zatopiony w lekturze gazety, przyniesionej mi, jak co dzień, przez miejscowego listonosza, miłego, starszego pana z wielką, wyświechtaną przez czas torbą, popijając chłodną już, ale wciąż mocną kawę, usłyszałem to miauczenie, które, jeszcze wtedy o tym nie wiedziałem, miało towarzyszyć mi do końca moich dni. Z początku je zignorowałem, myśląc że to jeden z kocurów sąsiada zaczyna swoje gody, albo trafił na mocniejszego od siebie ptaka, który dotkliwie go podziobał. Nie przejmując się zbytnio tym nagłym kocim wołaniem, powróciłem do swoich porannych rutyn, czytanie, mycie zębów, kilka telefonów do znajomych, lub mniej znajomych mi osób, parę chwil przy maszynie do pisania, która coraz bardziej zarastała kurzem - ostatnio natchnienie mnie opuściło, nie mogłem przelać na papier ani jednego konkretnego zdania, tylko zlepki słów, literki jakby uciekający ze swych cel więźniowie - w końcu narzucenie na siebie mojej ulubionej flaneli i wyjście na spacer po lesie, który swoim szumem często zabierał mi resztę dnia. Tego dnia jednak było inaczej.

9 mar 2012

Bez filozofii

. . . jak pies pomiędzy 4 drzewami . . .

- email od znajomego


Mając się ku końcowi zimy,
temu długiemu labiryntowi,
pomyślałem o tobie w soczystej
zieleni i skąpanej w słońcu, otoczonej czterema
wysokimi drzewami i zacienionymi miejscami
pomiędzy nimi, gdzie ledwo
dostrzegalny rododendron
rozpoczynał proces zacieniania.

Swiatło porusza się na twoich wzruszających
się ramionach i na czterech wysokich drzewach:
ciemna leszczyna, miedziany buk,
dwa jawory chylące się do kościstej bieli
słońce najbardziej kocha.

To nie tylko drzewa, ale coś
jak dylematy psa z jego przypowieści;
to ta ciemność pomiędzy,
do której jak mnie, tak i ciebie ciągnie najbardziej.

Ale stoisz bez ruchu -
Patrząc jak cytrynki
pożywiają się na astrze, wchodzą głębiej
i znikają.