28 kwi 2011

Na zatracenie

Mała knajpka na przedmieściach.
Drzwi lekko uchylone,
z przyzwyczajenia wypuszczają
niewidoczne już opary dymu papierosowego,
umownie wydychanego przez stałych bywalców.

On, bardzo sensowny,
skupiony na jej włosach,
dłońmi wtopionymi w stolik
przeczesuje te włosy
przekazując jej wibracje swoich myśli
ubrane w skrupulatnie dobrane słowa.

Ona podnosi wzrok znad kieliszka wina,
które już zawróciło w jej głowie świat,
zawarła pakt z samym diabłem,
który teraz napełnia ją
nieposkromionym ładunkiem feromonów
i uśmiechem powala go na kolana.

Maj świeci swoim słońcem
i wydaje swoje ptasie dźwięki
zupełnie nieświadomy,
że dla nich nie istnieje.
Na zatracenie się wiodą
w tej małej knajpce na przedmieściach,
przy stoliku zadymionym niewidzialnymi
oparami dymu papierosowego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz