wyrwało mnie w rzeczywistość
gdzie nie pachnie metafizyką oddechu
a twoje oczy nie mienią się
setkami uderzeń serca
sparagrafowanych w jedną
tak zwaną całość ciebie
którą udało mi się spotkać
gdy miałem już wychodzić
nawet czapki nie zdjąłem
tylko w błocie moich butów
umazałem swoje wyrafinowane spojrzenia
szkoda że telefon zadzwonił
i wylał z siebie głos zajmujący
twoją w tamtym
-tu i teraz-
przestrzeń i zakres działania
mówiłaś wczoraj
aż za czarna kawa w twoim kubku
w którym mnie zamknęłaś
smakuje dobrze i wciąga
piekącymi policzkami od wirującego świata
przyjdą dni kiedy i ona stać będzie
tak jak ją zalałaś
i kurzem obrośnie
a świat znów stanie się
tym samym co zawsze był światem
(P.)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz