23 cze 2012

Upadły ateista



On, poszukiwacz, spędził całe życie - całe swoje życie - w pogoni za wiedzą. Szukając potwierdzenia czegoś, czego sam nie był pewien. Zaczął od punktu widzenia, z którym przemieżał świat, punktu, który mówił, że nie ma żadnego bytu, żadna ręka nie maczała palców w pięknie, majestacie, czy wspaniałości sił natury - że nie było żadnego Boga.

Jego droga ku oświeceniu zahaczała o skaliste szczyty peruwiańskich Andów, przemieżała bezkres gorącej saharyjskiej pustyni i zamarzała u podnóży Tybetu. Rozmawiał z Beduinami i sługami bożymi, szamanami i wróżbitami. Wróżki inspirowały go, a zarazem wprowadzały zamieszanie. Wierząc, szukał miejsca dla swoich stóp na ścieżce przez nie obranej, wyznaczonej przez tak wielu - ścieżce ku Bogu.
Niektórzy zachęcali go, by dostrzegał Boga w każdej rzeczy, słyszał Jego głos w gniewie burzy i delikatnym wietrze. Inni zapraszali go do medytacji, wsłuchiwania się w falujące refleksje jego własnego umysłu, pojmując symfoniczne nuty jego wewnętrznego ja.
Wysoko w Tatrach spotkał wiekowego mnicha, który swoimi czystoniebieskimi oczyma postrzegał świat w spokoju i z boską łagodnością, przemawiała przez niego mądrość, ale tylko kilku słów. Nie przedstawiał żadnego rozwiązania. Słuchał, a potem delikatnie układał starą książkę w popękanej, skórzanej oprawie na dłoniach pytającego. Jego błękitne oczy pełne wiary wpatrywały się w ciemne oczy pełne pytań i, przyciszonym głosem, szeptał: 
- Niech twoja podróż zabierze cię do samego środka tej księgi.
Poszukiwacz przeszukał wiele stron, pochłaniając tekst i opowieści, aż, w końcu, dotarł do środka księgi. Miejsce, w którym jego poszukiwanie wiedzy znalazło swój koniec. Zrozumienie spadło z iluminacją słów wypisanych na podniszczonej stronie...

"Lepiej jest ufać Bogu niż pokładać wiarę w ludziach."

3 komentarze: