2 cze 2012

Dziewczyna z pistoletem



Jest już spóźniona 25 minut. 

***

Powiedziała mi, że trzyma pistolet przy łóżku. Kij baseballowy przy drzwiach.
- To na wszelki wypadek - mówi, - nie chcę skończyć martwa.

- A co z chodzeniem po ulicach?
Ma gaz pieprzowy w torebce i alarm na wypadek gwałtu na nadgarstku.
- A co ze mną? - pytam.
Uśmiecha się lekko.

- Poradzę sobie z tobą. Tylko nieznane może cię zaskoczyć. Widziałam wystarczająco dużo filmów, które przyprawiały mnie o dreszcze.

- Złe filmy oglądasz - mówię.

- Tak? - uśmiecha się. - Dzięki temu zostaję przy życiu.
Nie jest nienormalna czy dziwna, tylko i wyłącznie nieprzewidywalna.
- Ostatniego lata było tak gorąco w nocy, że spałam na balkonie. - opowiadała mi. - Kupiłam jedną z tych japońskich mat, wzięłam poduszkę i przykryłam się prześcieradłem. Cudownie się czułam zawieszona 20 metrów nad ziemią, z ulicami pode mną, wpatrując się w gwiazdy. Gwiazdy i świetliki - uśmiechnęła się. - Ciągle w głowie mogę śledzić ich lot.
Nie jest szczególnie romantyczna. Jej brat służy w Afganistanie. Wysyła jej listy i zdjęcia. Ostatnim razem, kiedy był w domu, przywiózł jej kilka postrzępionych odłamków, jeden z nich na 10 centymetrów, który prawie trafił go w głowę. Nie wie, czy jej brat strzela do ludzi. Po prostu nie pyta go o to.
Pochodzi z wojskowej rodziny. Jej ojciec służył w Bośni, brat na Bliskim Wschodzie, dwóch pra-wujków i kilkoro dziadków walczyło na frontach Drugiej Wojny. Jest w stanie podać swoich przodków aż do Wiosny Ludów. Na lewym naramienniku nosi gwiazdy i belki, na prawym trupią czaszkę.
Pytam dlaczego nie chce wstąpić do armii.
Nie jest zbyt wielką fanką 'guźców', jak ich nazywa. Jej brat przyprowadza swoich kumpli, siedzą i piją piwo, opowiadając niestworzone historie, które ona ma nadzieje, że są bardziej fikcją niż prawdą. Ma respekt do tego, co robią, ale nie ma zamiaru z żadnym z nich spać.
- Dlaczego ja? - dociekam. - Dlaczego wybrałaś mnie?

- Jesteś słaby i wątły. - szczerzy zęby. - Mogę zrobić z tobą co zechcę.
Wiem, że tylko żartuje. Żartuje, prawda?

***

Kiedy w końcu ją znajduję, zasłuchuje się w rzępolenie ulicznych grajków. Wrzuca jednemu banknot w czapkę ustawioną na chodniku, ten uśmiecha się od ucha do ucha i zaczyna jeszcze mocniej szarpać druty.
- Gdzie byłaś? - biorę ją za rękę.

- Co? Spóźniłam się?
Nie robi wymówek, ani nie czuje powodu, żeby się tłumaczyć. Ma na sobie sukienkę, w której już ją widziałem. Albo ją lubi, albo nie pamięta, że miała ją na sobie, kiedy ostatni raz się widzieliśmy. Musiałem powiedzieć, że mi się podoba, nie pamiętam.
Nosi na sobie, jak jakiś talizman, ten wyjątkowy zapach, mówiła mi, że ma jakieś zagraniczne imię, ale tego też nie pamiętam. Przez nią jestem słaby i zapominam się w teraźniejszości, dlatego tak mocno trzymam jej dłoń, jakby mogła odejść i zostawić mnie, a ja szukał bym jej przez pół nocy.
Jemy w barze sushi, pijemy japońskie piwo. Zajada się miską makaronu, kiedy ja zamawiam rybę pływającą w sosie chilli. Powiedziała, żebym lepiej przepłukał gardło zanim ją pocałuję, inaczej obrzydzi ją to.
Idziemy do kina, gdzie pokazują przekrojówkę z Woodiego Allena, wybieramy dwa filmy, Annie Hall i Manhattan. Uwielbia ten pierwszy, ale drugi wydaje jej się niewyobrażalnie nieprawdopodobny. Czuję, że muszę nie przyznać jej racji, więc idziemy do baru, gdzie rozmawiamy godzinami i tym co lubimy a czego nie.
Zaprasza mnie do domu, ale nie możemy złapać taksówki, w końcu doganiamy późny nocny autobus. Przypomina jej to dzieciństwo, kiedy huśta w powietrzu nogami, mówi że czuje się jak mała dziewczynka.
Dużo mówimy i niewiele obchodzi nas co dzieje się w autobusie, ale kiedy na przedzie autobusu robi się gwarno, szybko się na tym koncentruję. Dwóch facetów w kominiarkach wymachuje pistoletami, z zamiarem okradzenia kierowcy i pasażerów. Wstyd mi przyznać, że jestem sparaliżowany, ale ona nie jest. Zrywa się na nogi, pryskając gazem pieprzowym w ich oczy, a kiedy jeden z nich upada, chwyta za jego pistolet.
- Nie! - krzyczę.
Wszędzie już pełno policji.
- Nie panikuj. - mówi do mnie.

- Mogłaś zginąć...

- Nie - uśmiecha się. - Byłam gotowa. Tego oczekiwałam od kiedy przeniosłam się do tego miasta.

- Wykazałaś się odwagą, ale i głupotą. - wtrąca się policjantka.
- Słuchaj się jej, proszę. - błagam.
Wypuścili nas dopiero po drugiej w nocy.
- Chodź. - nalega ona, prowadząc nas.
Zastanawiam się, w co tym razem się pakuję, ale wsiadam z nią do przejeżdżającej właśnie taksówki.
- Teraz mogę w końcu spojrzeć swojemu bratu w oczy. - uśmiecha się.
Daremnie próbować się jej sprzeciwiać, więc nic nie mówię, pozwalając by jej dłoń spoczęła w mojej.
- A co, jeśli by cię zastrzelili? - pytam, już spokojniej.

- Poszedłbyś sam do domu, tak mi się wydaje. - mówi to z uśmiechem. - Nie martw się, obronię cię.
Jakiś szaleńczy grymas ukazał się na mojej twarzy, ale czuję się skrępowany. Wiem, że jej słowa nie mają na celu nijak mi uwłaczać, że próbuje nadać tej sytuacji kolorowych barw. To ten typ kobiety, zawsze gotowa, skupiona, i może w mieście to wcale nie taka zła cecha. Jest we mnie niepewność, ale kiedy na nią zerkam, w jej spojrzeniu widzę pewność i determinację.
- Śpię u ciebie? - pytam.
Kiwa głową.
- To mnie w tobie tak bardzo pociąga - uśmiecha się i kładzie głowę na moim ramieniu. - Musisz pytać. Każdy inny facet po prostu by nalegał.
Jest jedyną w swoim rodzaju. Dziewczyna z pistoletem. I to nawet nie jakiś film czy coś ulotnego. Przyciągam ją bliżej, by poczuć jej rzeczywistość przy mnie i czuję, że się trzęsie.
- Co jest? - pytam. - Myślałem że się nie bałaś?

- To nie to... Jesteś pierwszym mężczyzną, którego zabieram do domu. - szepcze. - Czego jeszcze chcesz?
Chcę się śmiać. Chcę całować ją całą, od stóp do głów. Zamiast tego, przyciągam ją bliżej. Wciągam ją w to, kim jestem. Tę chwilę chcę smakować z prawdziwym uczuciem.
Wszystko, co do tej pory było, odchodzi w niepamięć.

3 komentarze:

  1. Znakomite!
    Ten typ kobiety, niepokojący, ale przyciągający. Charakterystyka i sposób przekazu, które tak ze sobą tu współgrają.
    Masz talent!

    OdpowiedzUsuń
  2. mnie też się podoba! :) Jesteś dobry w tym co robisz!
    K.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten facet z opowiadania chyba nie do końca akceptuje bycie kobietą w związku. a może się mylę, może mu to odpowiada? z drugiej strony... to on jest tym silnym, rozgarniętym, a jego kobieta kłębkiem nerwów, zagubiona i niepewna. To on, może o tym nawet nie wie, trzyma nad nią pieczę i to on jest tym silnym, do którego ją ciągnie.
    Czy nie mam racji?

    OdpowiedzUsuń