zmąciły mi w głowie spokój święty
rozwaliły się w moim sercu
jak znajomi na kanapie w pubie
krzyczą nie mogę ich słuchać
jak kibice na meczu piłkarskim
i walą się moje ideały
narkotyki
zmąciły mi w głowie jak łyżka w zupie
bełta nierozpoznawalną maź
umarłam bez sensu dla samej siebie
w łeb sobie strzeliłam
potokiem wizji nie z tej ziemi
i walą się moje włosy
narkotyki
pomogły mi zapomnieć o matmie
równania już nie są dla mnie tak straszne
i odpływam w otchłań
nie słyszę wołania nie widzę nikogo
narkotyki moje kochane
uważaj bo się coś stanie
strzał w mordę dostałam
nie wiem z której strony nadszedł
Patryku
bo tak mówiłeś że masz na imię
bolało jak cholera
ale teraz wiem że mnie wyciągnąłeś
z beczki do której weszłam sama
wypełnionej po brzegi zakłamaniem
fałszem i innym postrzeganiem
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz