klamka zapadła na moją głowę
zostawiłem za sobą naszą wczorajszą rozmowę
nie mma już sił ciągle przypominać
w zdanie się wgryzać swojego dopominać
bierzesz mnie w pustym pokoju
jakbym startował w trójboju
przysiadam ze sztangą
rzucasz się na mnie całą falangą
wyciskam leżąc w pozycji maksymalnie wygodnej
staram się dosłodzić tobie perłorodnej
i na koniec w martwym ciągu alkoholowym
we własnym sobie pluję w brodę
po tym cyklu jakby serialowym
że miast siebie samego wybrałem wygodę
u twego boku w strachu przed pustką
której największa przyjaciółka okazała się być oszustką
miłość jest brakiem sensu i logiki
brak w niej jakiejkolwiek nostalgiki
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz