po moim stole przejechał
czarny kabriolet na zdalne sterowanie
z zagramanicznymi blachami
a ja kocham jak nigdy dotąd
coś się zmieniło bez wątpienia odkąd
błękitne twoje usta wskazywały mu drogę
kiedy otwierasz usta w wirze pocałunków
on na przełaj pomiędzy niedopitą herbatą zieloną
a talerzem z resztkami wczorajszej miłości
pruje w kruczoczarne płatki ukojenia
a prawa fizyki ciążą tylko nad
nadymającym się z sykiem balonem
uciec chcę
jak najdalej do ciebie
przeszyć cię jak samolot
przebijający się przez taflę wody
trzaskając się na drobne kawałki
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz