2 mar 2011

Grzebień

czeszę się grzebieniem
wyciągniętym tyle
co z kieszeni

kilka paprochów
zostało na nim po
zeszłoręcznych włożeniach

strzepuję śmietki
włosy i kurz
by zaraz
tym samym grzebieniem
który został zgwałcony wspomnieniami
przejechać po myślach
na włosy wylanych

włożę go z powrotem na miejsce
układając pomiędzy
strzępkiem twojego śniadania
a moimi zrzędliwymi słowami
pozahaczam ząbki
o pretensje i żale

następnym razem
gdy zapragnę się przeczesać
zrzucę je na ziemię
wypełniając kieszeń
twoim uśmiechem niezmąconym

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz