tętno moje odmierza codziennie
bicie twojego serca
w zliberalizowanym szaleństwie
naszych małych literek
wkładanych w podniebienie
z oliwką na śniadanie
wyprasowane wiadomości
z ostatniej chwili
potwierdziły że
teorie spiskowe nas nie omijają
teraźniejszość na baterie
odmierzana aferami
od konfliktu zbrojnego
do katastrofy na zielonym niebie
kiedy ty snujesz się po mieście
a ja okradam się ze złudzeń
28 mar 2011
17 mar 2011
Pod zasłoną nieba
to co zdawać się mogło
jak liście w jesieni
bieleje miarowo
pod zasłoną czystego jak łza nieba
gasimy światło
i idziemy spać
wierzę
że niebo jest błękitne
a woda w oceanach słona
biostymulant
wkrada się w żyły
jak szpieg
przemierza po cichu
ciało bez granic
potem przychodzi ten świat
który otaczał mnie kolorowanką
jak liście w jesieni
bieleje miarowo
pod zasłoną czystego jak łza nieba
gasimy światło
i idziemy spać
wierzę
że niebo jest błękitne
a woda w oceanach słona
biostymulant
wkrada się w żyły
jak szpieg
przemierza po cichu
ciało bez granic
potem przychodzi ten świat
który otaczał mnie kolorowanką
Pociąg perfum
urojenia bez śniadania
tylko lekki smutek właśnie
i wiem że my jesteśmy
za naciskiem jednego przycisku
że jest obraz fonia zapach
telewizja nowej generacji
w wysokiej rozdzielczości i na życzenie
na czerwono na zielono
puka w mojej żyle
i oni stoją że nas nie widzą
pociąg perfum pcha i kopie
i wracamy do zegarów
tylko lekki smutek właśnie
i wiem że my jesteśmy
za naciskiem jednego przycisku
że jest obraz fonia zapach
telewizja nowej generacji
w wysokiej rozdzielczości i na życzenie
na czerwono na zielono
puka w mojej żyle
i oni stoją że nas nie widzą
pociąg perfum pcha i kopie
i wracamy do zegarów
Aga, 23, cisza, przemyślenie, oczekiwanie
Moja nieprzysiadalność, tu, w szklance soku,
Wyrwana z niejasnego myśli natłoku
Otarła się raz, drugi i trzeci ciszą
O tęczowe chmury, co nade mną wiszą.
Mam ochotę na ogromne przemyślenie;
Żądzę na pór roku z porą dnia mylenie,
Skakanie po kałużach w mlecznym kożuchu,
Taniec w oparach wieczornego bezruchu,
Od skrzynki do skrzynki listem poleconym
Pląsy tętna mojego w ciebie obleczonym.
A wszystko to zamknięte w oczekiwaniu
Na być czy mieć w naszym małym jednotrwaniu.
Oczy zamykam poddając się zmianie
Z napięciem czekając w twoje zapukanie,
Które zniknęło się w przestrzeń moich na zimno chuchań.
Wyrwana z niejasnego myśli natłoku
Otarła się raz, drugi i trzeci ciszą
O tęczowe chmury, co nade mną wiszą.
Mam ochotę na ogromne przemyślenie;
Żądzę na pór roku z porą dnia mylenie,
Skakanie po kałużach w mlecznym kożuchu,
Taniec w oparach wieczornego bezruchu,
Od skrzynki do skrzynki listem poleconym
Pląsy tętna mojego w ciebie obleczonym.
A wszystko to zamknięte w oczekiwaniu
Na być czy mieć w naszym małym jednotrwaniu.
Oczy zamykam poddając się zmianie
Z napięciem czekając w twoje zapukanie,
Które zniknęło się w przestrzeń moich na zimno chuchań.
13 mar 2011
Marzenia się nie spełniają
mam wolność zapisaną w głowie
do konsultacji drobnym druczkiem
mam książki na półce
których nigdy nie przeczytałem
mam sekrety schowane w kieszeni
pomiędzy plamami tytoniu i niebieską wstążką
mam blizny głębokie
po niespełnionych pragnieniach
mam ludzi pod łóżkiem
szepczących o nadziei
mam miejsce siedzące
w którym wszystkie moje marzenia stają się martwe
do konsultacji drobnym druczkiem
mam książki na półce
których nigdy nie przeczytałem
mam sekrety schowane w kieszeni
pomiędzy plamami tytoniu i niebieską wstążką
mam blizny głębokie
po niespełnionych pragnieniach
mam ludzi pod łóżkiem
szepczących o nadziei
mam miejsce siedzące
w którym wszystkie moje marzenia stają się martwe
12 mar 2011
Lepki różowy płyn
słońce to żarówka
świeca to błogostan
zasłony zaciągnięte
i mogę cię skryć
a leki zażywam
tylko te słodkie
ten lepki różowy płyn
pomaga mi zasnąć
moja głowa lekko pulsuje
w takt skrzypiących drzwi
kiedy zasypiam dym wypełnia mnie
czuję to ciepło
a choroba opuszcza mnie
świeca to błogostan
zasłony zaciągnięte
i mogę cię skryć
a leki zażywam
tylko te słodkie
ten lepki różowy płyn
pomaga mi zasnąć
moja głowa lekko pulsuje
w takt skrzypiących drzwi
kiedy zasypiam dym wypełnia mnie
czuję to ciepło
a choroba opuszcza mnie
Zamrugać
cień oczu twoich
snuje się cienką niebieską linią
po powierzchni moich myśli
niemieckie wino masuje
na wpół otwarte podniebienie
dzień i wiek cały miliona żyć moich
przetoczył się profesjonalną opinią
zawyły pustki pewne siebie
przepełnione
krzykiem sklejonych w sobie ust
piórko pomiędzy krzesłem a sufitem
i moja świadomość incognito
spalam się dla ciebie
słowami niewypowiedzianymi
i boję się zamrugać
żebyś nie zniknęła
snuje się cienką niebieską linią
po powierzchni moich myśli
niemieckie wino masuje
na wpół otwarte podniebienie
dzień i wiek cały miliona żyć moich
przetoczył się profesjonalną opinią
zawyły pustki pewne siebie
przepełnione
krzykiem sklejonych w sobie ust
piórko pomiędzy krzesłem a sufitem
i moja świadomość incognito
spalam się dla ciebie
słowami niewypowiedzianymi
i boję się zamrugać
żebyś nie zniknęła
10 mar 2011
Wątek uczuć
opuściły nas zapewnienia
o morskich snach
czterech ścian
w nieskazitelnym blasku
udręka
nie mało widziała
zniosła się do rangi
bezimiennego słowa
stającego na sztorc
w przełyku
by dusić
klaustrofobiści ciągle kryją się
w maleńkich klatkach
jakby chcieli złapać oddech
podmuchem kojących dźwięków
spływających wątkiem uczuć
po gorącym sercu
o morskich snach
czterech ścian
w nieskazitelnym blasku
udręka
nie mało widziała
zniosła się do rangi
bezimiennego słowa
stającego na sztorc
w przełyku
by dusić
klaustrofobiści ciągle kryją się
w maleńkich klatkach
jakby chcieli złapać oddech
podmuchem kojących dźwięków
spływających wątkiem uczuć
po gorącym sercu
9 mar 2011
Niebo bez dziur
raz spadł z nieba grad
trzaskając powoli karoserię samochodu
słał się na źle się odżywiam
dobijając mnie do płaczu
zaraz
wielki wysoko na niebie osadzony
ogrzewa promieniami las
i tyle czasu lubi błysnąć
trzaskając powoli karoserię samochodu
słał się na źle się odżywiam
dobijając mnie do płaczu
zaraz
wielki wysoko na niebie osadzony
ogrzewa promieniami las
i tyle czasu lubi błysnąć
Głowa pełna myśli
nieprzetarte mrowie
usuwa łzawy zator
z niebotycznie spuchniętej nerki
moje czoło
nie ma go
usuwa łzawy zator
z niebotycznie spuchniętej nerki
moje czoło
nie ma go
Przeszyć cię jak samolot
po moim stole przejechał
czarny kabriolet na zdalne sterowanie
z zagramanicznymi blachami
a ja kocham jak nigdy dotąd
coś się zmieniło bez wątpienia odkąd
błękitne twoje usta wskazywały mu drogę
kiedy otwierasz usta w wirze pocałunków
on na przełaj pomiędzy niedopitą herbatą zieloną
a talerzem z resztkami wczorajszej miłości
pruje w kruczoczarne płatki ukojenia
a prawa fizyki ciążą tylko nad
nadymającym się z sykiem balonem
uciec chcę
jak najdalej do ciebie
przeszyć cię jak samolot
przebijający się przez taflę wody
trzaskając się na drobne kawałki
czarny kabriolet na zdalne sterowanie
z zagramanicznymi blachami
a ja kocham jak nigdy dotąd
coś się zmieniło bez wątpienia odkąd
błękitne twoje usta wskazywały mu drogę
kiedy otwierasz usta w wirze pocałunków
on na przełaj pomiędzy niedopitą herbatą zieloną
a talerzem z resztkami wczorajszej miłości
pruje w kruczoczarne płatki ukojenia
a prawa fizyki ciążą tylko nad
nadymającym się z sykiem balonem
uciec chcę
jak najdalej do ciebie
przeszyć cię jak samolot
przebijający się przez taflę wody
trzaskając się na drobne kawałki
7 mar 2011
Zagmatwanie w czasie
w letni dzień środka zimy
drzewo oliwne otula mnie
zbędna wiara
tu jest
jakoś złapię cię
ciekaw jestem
gdzie teraz jesteś
łagodną twoją twarz
nie znasz godziny i dnia
drzewo oliwne otula mnie
zbędna wiara
tu jest
jakoś złapię cię
ciekaw jestem
gdzie teraz jesteś
łagodną twoją twarz
nie znasz godziny i dnia
6 mar 2011
Trzecia planeta
trzecia planeta wie
że ją obserwujesz
wzrokiem z wysokości
którego nie da się powstrzymać
a kiedy dotkniesz ziemi obiecanej
oko uściśnie twoją dłoń
twoje dobrem serce przesiąknięte
kapało
w drewnie rzeźbione
gęsto kapało
a twoje dłonie i kolana
upadły na trawę mnie
i tak rozpoczął się świat
i tak skończy się świat
to co mnie utrzymywało
teraz się rozpada
mam tylko niezachwianą
sztukę oszukiwania
mój szef właśnie rzucił pracę
ślepe plamki znaleźć chciał
i wiem że je znajdzie
że ją obserwujesz
wzrokiem z wysokości
którego nie da się powstrzymać
a kiedy dotkniesz ziemi obiecanej
oko uściśnie twoją dłoń
twoje dobrem serce przesiąknięte
kapało
w drewnie rzeźbione
gęsto kapało
a twoje dłonie i kolana
upadły na trawę mnie
i tak rozpoczął się świat
i tak skończy się świat
to co mnie utrzymywało
teraz się rozpada
mam tylko niezachwianą
sztukę oszukiwania
mój szef właśnie rzucił pracę
ślepe plamki znaleźć chciał
i wiem że je znajdzie
Idealne przebranie
przebrana jesteś wprost idealnie
i wyglądasz wspaniale
od samego spodu najlepszego twojego najgorszego
nabiłaś sobie głowę
żeby mnie zastrzelić
muszę upaść
żebyś się wspięła
po przeżartej drabinie
życzę ci powodzenia
w wierzeniu w każde słowo
obyś w głowie
miejsca wystarczająco miała
mam nadzieję
ale nie wiem
złamałem kręgosłup
i wyglądasz wspaniale
od samego spodu najlepszego twojego najgorszego
nabiłaś sobie głowę
żeby mnie zastrzelić
muszę upaść
żebyś się wspięła
po przeżartej drabinie
życzę ci powodzenia
w wierzeniu w każde słowo
obyś w głowie
miejsca wystarczająco miała
mam nadzieję
ale nie wiem
złamałem kręgosłup
4 mar 2011
Ruch
nie mogę przestać cię pić
a jeśli zadzwonię
czy zjawisz się i uratujesz mnie
i nie topi się nic
w szklance
do połowy wciąż pełnej
nie mogę przestać być sobą
moje myśli jak węgiel
w nieznaczący nic ruch
wprawiają krople czasu
a jeśli zadzwonię
czy zjawisz się i uratujesz mnie
i nie topi się nic
w szklance
do połowy wciąż pełnej
nie mogę przestać być sobą
moje myśli jak węgiel
w nieznaczący nic ruch
wprawiają krople czasu
2 mar 2011
Grzebień
czeszę się grzebieniem
wyciągniętym tyle
co z kieszeni
kilka paprochów
zostało na nim po
zeszłoręcznych włożeniach
strzepuję śmietki
włosy i kurz
by zaraz
tym samym grzebieniem
który został zgwałcony wspomnieniami
przejechać po myślach
na włosy wylanych
włożę go z powrotem na miejsce
układając pomiędzy
strzępkiem twojego śniadania
a moimi zrzędliwymi słowami
pozahaczam ząbki
o pretensje i żale
następnym razem
gdy zapragnę się przeczesać
zrzucę je na ziemię
wypełniając kieszeń
twoim uśmiechem niezmąconym
wyciągniętym tyle
co z kieszeni
kilka paprochów
zostało na nim po
zeszłoręcznych włożeniach
strzepuję śmietki
włosy i kurz
by zaraz
tym samym grzebieniem
który został zgwałcony wspomnieniami
przejechać po myślach
na włosy wylanych
włożę go z powrotem na miejsce
układając pomiędzy
strzępkiem twojego śniadania
a moimi zrzędliwymi słowami
pozahaczam ząbki
o pretensje i żale
następnym razem
gdy zapragnę się przeczesać
zrzucę je na ziemię
wypełniając kieszeń
twoim uśmiechem niezmąconym
cham ię ś chę ej
ko a ty patrzysz wzrokiem
wyciągniętym z szuflady
c na której wyraźnie stoi napisane
- na kosmitę -
dzi ogarniasz wielkimi oczyma
przestwór fali dźwiękowych
tro wytworzonych przez moje
niedopowiedziane końcówki wyrazów
dzisiaj idę do apteki
po leki antyrefleksyjne
a jutro postaram się naprawdę
mni
wyciągniętym z szuflady
c na której wyraźnie stoi napisane
- na kosmitę -
dzi ogarniasz wielkimi oczyma
przestwór fali dźwiękowych
tro wytworzonych przez moje
niedopowiedziane końcówki wyrazów
dzisiaj idę do apteki
po leki antyrefleksyjne
a jutro postaram się naprawdę
mni
Subskrybuj:
Posty (Atom)