Niebo jest w moich oczach.
Zamilkłem zanim rozpętała się na nim burza przysłówków,
szczęki pełne głodu wyrastają
z grzmotów w błocie.
Zamilkłem.
Zamilkłem zanim mężczyźni i dzieci
i kobiety skryły się
jak dzikie ptaki pod płaszczami niewidzialności.
Poczułem wstyd bycia kimś
moimi słowami opisanym.
Życie w prochu nierozłączne
od brudu i wytępienia,
zaakceptować czas pokryty pleśnią,
ponury czas, czas w gardle
który upływa jak zawrót głowy
świętokradztwa i samotności pomiędzy krzykami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz